26 października 2012
PAMIĘTACIE?
Książkami otaczam się od dziecka. Najpierw czytali mi Dziadkowie, potem sama. Są takie tytuły których nie zapominam. Szczególnie te z dzieciństwa. Wciąż do nich wracam, czytając je Małemu Zajączkowi. Mają bowiem ciepło i pewnego rodzaju magię minionego. W zajęczej biblioteczce nie mogło więc zabraknąć "PRZYGÓD KILKA WRÓBELKA ELEMELKA", "FERDYNANDA WSPANIAŁEGO" i "PLASTUSIOWEGO PAMIĘTNIKA". Za tym ostatnim zeszłam pół miasta, zaglądając do kolejnych antykwariatów. Zupełnie niespodziewanie Plastusia znalazłam w "Matrasie" na Rynku Głównym. Ale co to za Plastuś! W wydaniu jubileuszowym (wydawnictwo Siedmiróg, rok wydania 2011), z kultowymi ilustracjami Zbigniewa Rychlickiego, w twardej oprawie, w limitowanym nakładzie .A z jakiej to okazji? Aż trudno w to uwierzyć, ale nasz Plastuś skończył 80 lat! I nadal zachwyca. Szczególnie pierwszoklasistę, który dopiero poznaje szkolne rytuały. A Plastuś mu w tym pomaga, przedstawiając wieczne pióro które czasem zgrzytnie, ruchliwe stalówki, granatowe, złośliwe kleksy, grubą gumę-myszkę i drewniany piórnik. Zajączek Mały co wieczór upomina się o tą lekturę. I zastyga nieruchomo pod ciepłą pierzynką, podczas gdy ja czytam na głos historię znaną sprzed lat...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Miło tu u Ciebie :) Cudowne ilustracje:) Ja już nie mogę się doczekać, kiedy czas zatoczy koło i ponownie zaczaruje rzeczywistość czytając swojej córeczce ulubione ksiązki z dzieciństwa:) My na etapie tekturowych ksiazeczek i ich miętoszeniu;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Karolina
To bardzo urocze! Miętosić też trzeba się nauczyć, bo w dorosłym życiu nie jedne gniot literacki wpada w ręce.. A wtedy taka umiejętność okazuje się zbawienna :) Pozdrawiamy!
OdpowiedzUsuń