7 lutego 2012

WANILIOWY SAMOCHODZIK

Jesteśmy staroświeccy. W dobrym tego słowa znaczeniu. Zamiast kupować w cukierni, pieczemy domowe ciasteczka. Najchętniej maślane. I kruche - obowiązkowo. I choć Zając Duży się naśmiewa, że taniej byłoby kupić, nie wspominając już o zaoszczędzonym czasie, my jednak uparcie gnieciemy aromatyczne ciasto. Co sprawia nam nieukrywaną radość. Wspólne odmierzanie składników, wałkowanie, wykrawanie. A potem zerkanie kątem oka do piekarnika... I ten zapach! Cała kuchnia wypełnia się waniliowym aromatem. Serwując Gościom nasze ciasteczka czujemy, że dajemy im coś więcej. Szczyptę siebie, porcję serdeczności i kilo... serducha.
A skoro już o proporcjach mowa. Przepisów szukamy w pożółkłej, opasłej prawie trzydziestoletniej księdze na której "wychowały" się nasze Mamy i Babcie. Kultowa KUCHNIA POLSKA. Sprawdzona i niezawodna. Jedynym odstępstwem od tradycji był kształt ciasteczek. Samochodziki były bowiem dziełem Zająca Małego:) Foremkę kupiliśmy w Londynie. Od razu wpadła nam w oko. I na całe szczęście sprawdziła się znakomicie.



PS. Dla tych, którzy nabrali smaku, na wszelki wypadek zamieszczamy przepis. 

KRUCHE CIASTECZKA: 30 dkg mąki, 20 dkg masła, 10 dkg cukru pudru,3 surowe żółtka.
Składniki mieszamy i szybko zagniatamy ciasto, które następnie odkładamy na 10 minut do chłodnego miejsca. Po krótkim leżakowaniu, wałkujemy ciasto na grubość 0,5 cm, wykrawamy kształt i kładziemy na blachę. Ciasteczka pieczemy około 10 minut (jeśli mamy termoobieg wystarczy 6 minut). Potem pozostaje już tylko słodkie chrupanie:)  

   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz