29 lutego 2012

CZWARTY ZAJĄC

Listonosz przyniósł nam długo wyczekiwaną paczuszkę.  Od ANITY, która się nudzi. Na całe szczęście, bo dzięki temu powstają cudowne przedmioty. Jeden z nich szczególnie wpadł nam w oko. Poduszka. Ale nie taka tam zwykła. Tylko... zajęcza. Leży teraz w dużym pokoju i wyczekuje wiosny. A nam się bardzo podoba. Nie ma to jak ręczna robótka i dobry pomysł. Dziękujemy Anito! Zające 3 +1 :)







25 lutego 2012

ZĘBOL

No i stało się! Zając Mały stracił pierwszego zęba. Szybko i bardzo dzielnie. Domowym sposobem. Najpierw zębola oglądaliśmy, potem dotykaliśmy. Temat obgadaliśmy, a na koniec, z zaskoczenia zęba wyrwaliśmy. Umyty, schowany w metalowym pudełeczku, wylądował w kieszonce poduszeczki-mleczaka. Ja tymczasem cieszę oczy szczerbatym uśmiechem Małego Zajączka:) Rewelacja!

24 lutego 2012

PEWNA KSIĄŻKA

źródło: empik.com
Znajomy pożyczył mi książkę. Bez większego entuzjazmu rzuciłam nań okiem. Nieszczególna okładka, nie znany mi autor... mimo to przeczytałam krótką notę na obwolucie. I  to był moment przełomowy. Sceptycyzm ustąpił miejsca...ciekawości. Jak się okazało, trzymałam w rękach kolejny bestseller bardzo popularnego, francuskiego pisarza GUILLAUME MUSSO. 
"Kim byłbym bez Ciebie?" wciągnęło mnie bez reszty. Przez trzy kolejne dni nie wypuszczałam książki z dłoni. O czym jest? Hm... chciałby się powiedzieć, że o miłości dwójki ludzi, których sporo dzieli. Chciałoby się, a nie można. Więc może zacznę od początku? On, francuski student, przyjeżdża do Stanów podszkolić język. Ona mieszka w San Francisco i fascynuje wielu mężczyzn. Ich drogi się krzyżują. Rozumieją się bez słów. Rozstają jak przyjaciele.  On zostawia jednak list, który wszystko zmienia... Powrotu do Francji nie da się jednak uniknąć. Rozstanie boli. Po 13 latach spotkają się ponownie.  W tle pojawi się nowa postać, perfekcyjny i szalenie nonszalancki złodziej światowych dzieł sztuki, który w dziwny sposób związany jest z głównymi bohaterami.... Książka prowadzi czytelnika szybką, zaskakująca, nieprzewidywalną akcją. Ani na moment nie przestaje zaskakiwać. I nawet jeśli nie należy do prozy ambitnej, zdecydowanie wciąga swą oryginalnością. I nie pozwala tak szybko o sobie zapomnieć. Ja wciąż mam przed oczami czerwień mostu Golden Gate, lub halę przylotów i odlotów w której rozgrywa się walka życia ze śmiercią. Brzmi tajemniczo? Powinno:) 

22 lutego 2012

PINA

źródło: teatrakcje.pl

W moim ukochanym kinie obejrzałam film, na który od dawna się wybierałam. Spodziewałam się zobaczyć biografię, być może w wydaniu dokumentalnym. Zobaczyłam kompozycję. Muzyki, ruchu, kadru. Nad wszystkim czuwała postać tytułowej PINY. Kim była? Niemiecką tancerką, choreografką tańca współczesnego która stworzyła pojęcie teatru tańca. Zmarła w 2009 roku. Pozostał zespół tancerzy i jej duch. Obecny w sposób delikatny, subtelny. Film pozbawiony dialogów nie opowiada historii życia Piny, lecz pokazuje jej twórczość. Pełną radości i smutku jednocześnie. W tańcu wyrażała to czego nie dało się wypowiedzieć. Mawiała, że w przestrzeni ludzkich słów znajduje się fragment, w którym nie można już niczego dopowiedzieć. I wtedy właśnie wkracza taniec. To nim ukazywała ludzką naturę nieustannie targaną namiętnościami. Nieustanne zmaganie z miłością. Podobno nigdy nie mówiła wprost czego oczekuje. Pozwalała swym tancerzem na proces poszukiwania, swobodnego rozwoju, twórczej kreacji, a ta prowadziła do autentyczności. Oglądając ich na scenie widz staje się świadkiem czegoś nieprawdopodobnego. Czegoś co wychodzi poza sztywne ramy tańca, czegoś co nie mieści się w pojęciu teatr. Ze sceny bije bowiem...życie.

PS. Fantastyczne zdjęcia z PINY możecie obejrzeć TUTAJ

16 lutego 2012

BUKA

Nasza przygoda z wydawnictwem BUKA zaczęła się rok temu, na I Targach Książki Dziecięcej w Krakowie. Natknęliśmy się na stoisko, które przyciągało wzrok swoją serdecznością, prostotą i bardzo staranną oprawą graficzną. Po pierwszym wrażeniu przyszła kolej na solidne zapoznanie się z ofertą wydawnictwa. I tu kolejne, jakże miłe zaskoczenie! Buka to niezwykłe wydawnictwo, to Akademia Rozwoju Wyobraźni. A jak wpływać na wyobraźnię człowieka jeśli nie przez dźwięki, budowanie nastroju, grę zmysłów? Dlatego książki BUKI wydawane są w formie płyt CD. Tekst czytają mistrzowie słowa (Anna Dymna, Jerzy & Maciek Stuhr, Jan Englert, Krzysztof Tyniec czy wreszcie Krzysztof Kowalewski). Graficzną stronę powierza się artystom tej miary co Grażka Lanke czy Józef Wilkoń. BUKA nie zapomina o muzyce, ta często komponowana jest specjalnie dla danego utworu! Słuchanie (i oglądanie) tych książek jest prawdziwą przyjemnością. Nawet Zając Duży dał się wciągnąć! Od kliku dni bowiem mamy wieczorny rytuał. Otóż, już po kąpieli i smacznej kolacji, otulamy się ciepłym kocem, zapalamy waniliową świecę i słuchamy historii życia Mani. Pani Ania Dymna przenosi nas w przełom XIX i XX wieku, do świata Marii Curie-Skłodowskiej w którym tyle się dzieje! Jest w nim radość i smutek, triumf i upokorzenie, stara szopa w której odbywają się ponadludzkie czyny i Królewska Akademia w Sztokholmie... A w tle sączy się cichutko Preludium Deszczowe Chopina i muzyka Szymanowskiego. Po prostu bajka...

Mamy też inne, ukochane tytuły BUKI. Fenomenalne "Rozśmieszanki, Rozmyślanki, Usypianki" w których dwóch Panów Stuhrów daje popis jakich mało. Albo "Świerszczykowe Nutki" z cudnymi wierszykami Janczarskiego i muzyką, która przenosi w świat błogiego dzieciństwa. No i jeszcze "Mity Greckie", które oczarowują antyczną muzyką i magią.
Zresztą namawiam Was gorąco do zapoznania się z BUKĄ. Naprawdę warto. Najlepiej od razu. TU i teraz.

8 lutego 2012

MLECZAKI

Zajączkowi Małemu kiwa się pierwszy ząb! No i pojawiły się mieszane uczucia, z jednej strony strach a z drugiej radość, że w końcu staje się DUŻY:) Jak widać temat to jak najbardziej poważny, więc zajęliśmy się nim z należytą atencją. Sięgnęliśmy do odpowiedniej literatury (encyklopedia "Było sobie życie"). Najważniejsza jednak była dorosła rozmowa. Skutkiem której wypłynął wątek "wróżki zębuszki". I choć Zajączek sam stwierdził, że takowa nie istnieje (wymyślono ją dla dziewczyn, żeby się nie bały:), miło by jednak było mieć coś ze straty pierwszych mleczaków. Poszperałam zatem w internecie. I tak natrafiłam na zdjęcia zabawnych ząbków-poduszek z kieszonką do której dziecko chowa swoje mleczaki. Po pomoc w uszyciu zwróciłam się do Agaci. Teraz Mleczak wisi sobie w pokoju Zajączka i czeka na... towarzystwo :)





7 lutego 2012

WANILIOWY SAMOCHODZIK

Jesteśmy staroświeccy. W dobrym tego słowa znaczeniu. Zamiast kupować w cukierni, pieczemy domowe ciasteczka. Najchętniej maślane. I kruche - obowiązkowo. I choć Zając Duży się naśmiewa, że taniej byłoby kupić, nie wspominając już o zaoszczędzonym czasie, my jednak uparcie gnieciemy aromatyczne ciasto. Co sprawia nam nieukrywaną radość. Wspólne odmierzanie składników, wałkowanie, wykrawanie. A potem zerkanie kątem oka do piekarnika... I ten zapach! Cała kuchnia wypełnia się waniliowym aromatem. Serwując Gościom nasze ciasteczka czujemy, że dajemy im coś więcej. Szczyptę siebie, porcję serdeczności i kilo... serducha.
A skoro już o proporcjach mowa. Przepisów szukamy w pożółkłej, opasłej prawie trzydziestoletniej księdze na której "wychowały" się nasze Mamy i Babcie. Kultowa KUCHNIA POLSKA. Sprawdzona i niezawodna. Jedynym odstępstwem od tradycji był kształt ciasteczek. Samochodziki były bowiem dziełem Zająca Małego:) Foremkę kupiliśmy w Londynie. Od razu wpadła nam w oko. I na całe szczęście sprawdziła się znakomicie.



PS. Dla tych, którzy nabrali smaku, na wszelki wypadek zamieszczamy przepis. 

KRUCHE CIASTECZKA: 30 dkg mąki, 20 dkg masła, 10 dkg cukru pudru,3 surowe żółtka.
Składniki mieszamy i szybko zagniatamy ciasto, które następnie odkładamy na 10 minut do chłodnego miejsca. Po krótkim leżakowaniu, wałkujemy ciasto na grubość 0,5 cm, wykrawamy kształt i kładziemy na blachę. Ciasteczka pieczemy około 10 minut (jeśli mamy termoobieg wystarczy 6 minut). Potem pozostaje już tylko słodkie chrupanie:)  

   

2 lutego 2012

MÓJ ULUBIONY WIERSZ PANI WISŁAWY

Nic dwa razy się nie zdarza
I nie zdarzy. Z tej przyczyny
Zrodziliśmy się bez wprawy
I pomrzemy bez rutyny.

Choćbyśmy uczniami byli
Najtępszymi w szkole świata,
Nie będziemy repetować
Żadnej zimy ani lata.

Żaden dzień się nie powtórzy,
Nie ma dwóch podobnych nocy,
Dwóch tych samych pocałunków,
Dwóch jednakich spojrzeń w oczy.

Wczoraj, kiedy twoje imię
Ktoś wymówił przy mnie głośno,
Tak mi było, jakby róża
Przez otwarte wpadła okno.

Dziś, kiedy jesteśmy razem,
Odwróciłam twarz ku ścianie.
Róża? Jak wygląda róża?
Czy to kwiat? A może kamień?

Czemu ty się, zła godzino,
Z niepotrzebnym mieszasz lękiem?
Jesteś- a więc musisz minąć.
Miniesz- a więc to jest piękne.

Uśmiechnięci, w pół objęci,
Spróbujemy szukać zgody,
Choć różnimy się od siebie,
Jak dwie krople czystej wody.


I jeszcze rzecz O PRZYJAŹNI:

" Przede wszystkim cenię przyjaźń, którą się wyczuwa. To jedno z najpotężniejszych i najpiękniejszych uczuć. Oczywiście ktoś powie: dobrze, poetko, a miłość? Tak, ale przyjaźń ma pewne dodatkowe cechy. Jest może nie tak podatna na zmiany czasowe. Urok miłości polega też trochę na jakimś stałym zagrożeniu. Natomiast przyjaźń daje większe poczucie bezpieczeństwa."  WISŁAWA SZYMBORSKA