22 lutego 2012

PINA

źródło: teatrakcje.pl

W moim ukochanym kinie obejrzałam film, na który od dawna się wybierałam. Spodziewałam się zobaczyć biografię, być może w wydaniu dokumentalnym. Zobaczyłam kompozycję. Muzyki, ruchu, kadru. Nad wszystkim czuwała postać tytułowej PINY. Kim była? Niemiecką tancerką, choreografką tańca współczesnego która stworzyła pojęcie teatru tańca. Zmarła w 2009 roku. Pozostał zespół tancerzy i jej duch. Obecny w sposób delikatny, subtelny. Film pozbawiony dialogów nie opowiada historii życia Piny, lecz pokazuje jej twórczość. Pełną radości i smutku jednocześnie. W tańcu wyrażała to czego nie dało się wypowiedzieć. Mawiała, że w przestrzeni ludzkich słów znajduje się fragment, w którym nie można już niczego dopowiedzieć. I wtedy właśnie wkracza taniec. To nim ukazywała ludzką naturę nieustannie targaną namiętnościami. Nieustanne zmaganie z miłością. Podobno nigdy nie mówiła wprost czego oczekuje. Pozwalała swym tancerzem na proces poszukiwania, swobodnego rozwoju, twórczej kreacji, a ta prowadziła do autentyczności. Oglądając ich na scenie widz staje się świadkiem czegoś nieprawdopodobnego. Czegoś co wychodzi poza sztywne ramy tańca, czegoś co nie mieści się w pojęciu teatr. Ze sceny bije bowiem...życie.

PS. Fantastyczne zdjęcia z PINY możecie obejrzeć TUTAJ

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz