24 grudnia 2011

PS. CZAS ZAJĘCZYCH PREZENTÓW :)

W tym roku Zające Trzy zrobiły dla przyjaciół gwiazdkowe upominki

które opakowaliśmy w papier domowej roboty, a wszystko pod pseudonimem Trzej Królowie:)
Przewrotnie, bo, w końcu KRÓL to udomowiony ZAJĄC. A zatem, na czas świąteczny zamieniamy się w Trzech Króli :) Hej Kolęda, Kolęda!

I GOTOWE!

Uwielbiam tą przedświąteczną bieganinę, poddenerwowanie, ostatnie poprawki, wiązane na prezentach kokardki, zapach sernika i piernika, strojenie choinki i uśmiech na sankach nieznajomej dziewczynki :) 
W naszej kuchni już pachnie kapusta z grochem i grzybami, śledzie z migdałami i słodkie wypieki. Pierniki wyszły wcale, wcale :) Mati twierdzi, że wspaniale - ale to pewnie zasługa M&M's.


Mhh... jest cudownie i tej cudowności  przeżywania każdej chwili w życiu Wam życzę!
Z całego, bożonarodzeniowego serca!

20 grudnia 2011

PIERNIKOWANIE

Z piernikami zawsze coś nie wychodzi, albo są za twarde, albo spalone. Na całe szczęście cudnie wyglądają na choince lub na świątecznym stole. Dlatego i tym razem podejmuję wyzwanie. Na blogu Beaty Lipov znalazłam sprawdzony przepis (znajdziesz go TUTAJ) który wymaga by ciasto piernikowe leżakowało w lodówce całą noc. A zatem czekamy do jutra :)


Kuchnia wypełniła się zimowym aromatem przypraw korzennych, miodu i cynamonu. Nie zabrakło rozprószonej wszędzie mąki i grudek klejącego się ciasta pod nogami. Na jutro zostawiamy wałkowanie, wycinanie, pieczenie i dekorowanie :)  

17 grudnia 2011

MOCAK

Wybrałam się ostatnio z Zającem Małym do krakowskiego MOCAKU (dla niewtajemniczonych to Muzeum Sztuki Współczesnej przy ul.Lipowej 4, www.mocak.com.pl). Muzeum zapraszało na świąteczno-mikołajkowe warsztaty plastyczne. Dzieciaki szukały w przestrzeni ekspozycyjnej śladów Mikołaja i wzorów, które posłużą im do zaprojektowania zupełnie nowego stroju dla świętego. Zabawa była przemiła:) A dzieci, będące najsurowszym cenzorem dorosłych, wykazały autentyczne zainteresowanie; zabawą i ... sztuką współczesną.
Dla przeciwników tego co nowe, często niezrozumiałe, to cenna lekcja. Trzeba pozwolić sobie dać poznać nowoczesność, za nim zaszufladkuje się ją do kategorii dziwactwa. Dopiero potem, można świadomie ocenić jej wartość.
Wracając jednak do samych warsztatów, były bezpłatne, co jest zdecydowanie miłym gestem ze strony Mocaka. I konkurencją dla innych placówek, które tymczasem podniosły ceny biletów.
A i jeszcze jedno! Mocak pomyślał nie tylko o dzieciach, ale i o rodzicach. Dla tych starszych urządzono fantastyczną kawiarenkę, dobra kawa, ciasto i mocniejsze nalewki. Mnie najbardziej urzekł wystrój - prosty, jasny, nowoczesny, nietuzinkowy. Absolutnie zachwyciłam się lampami :) I obiecałam sobie i Zajączkowi często tu zaglądać.

5 grudnia 2011

W OCZEKIWANIU NA ŚW.MIKOŁAJA

Nie jestem zwolenniczką świątecznego strojenia domu zbyt wcześnie. Listopad ma być miesiącem zadumy, wyciszenia. A grudzień to adwentowe wyczekiwanie, którego kulminacją ma być Boże Narodzenie. Choinkę ubieramy właśnie w Wigilię. Czemu nie wcześniej? By się nią nie opatrzyć, nie znudzić, by nie spowszedniała stając się tłem. Dla nas jest symbolem, na który się czeka. I właśnie dzięki czekaniu nim pozostaje. Kiedy jednak zbliża się postać św. Mikołaja pomalutku dekorujemy nasze mieszkanie. Głównie czerwienią, która jest dla mnie synonimem grudnia. Święta przyniosą kolejny kolor - zieleń pachnących gałązek choinki i piernikowy brąz . Na te jednak trzeba będzie trochę poczekać. Póki co, w oknie dużego pokoju czerwieni się dzika róża zerwana niedawno w Beskidzie Niskim, a w pokoju Matiego, przy oknie pojawili się pomocnicy św.Mikołaja - renifer i skrzat, którzy będą mieli dzisiaj sporo pracy :)



4 grudnia 2011

DRUGIE ŻYCIE DZIECIĘCEJ BLUZKI czyli materiałowy recykling


Ani się obejrzę, a ubrania Matiego stają się przyciasne, zbyt krótkie. Pal licho gdy są już wysłużone. Żal jednak tych, które naprawdę cieszą oko swą niepowtarzalnością. A to ciekawy rysunek, a to błyskotliwa myśl. Szczególnie cenimy zabawne ubranka ENDO. I naprawdę żal się z nimi rozstawać. Dlatego wpadłam ostatnio na pewien pomysł. Wykorzystując krawieckie umiejętności Babci Jasi (i jej super nowoczesną maszynę do szycia) uszyłam "endowego Jaśka". Napis został wycięty z za małej bluzeczki, a materiał zakupiony w IKEA. Efekt końcowy widoczny na zdjęciu :) Jak Wam się podoba?    

PS. Aż mnie korci, żeby zamieścić zdjęcia gwiazdkowych upominków ręcznej roboty, mam jednak świadomość, że zepsułabym tym samym niespodziankę tym, którzy je wkrótce otrzymają... a zatem cierpliwości życzę. Głównie sobie :) Dobrej niedzieli!

22 listopada 2011

PRZEPIS NA MIŁOŚĆ

źródło zdjęcia: wiadomości24.pl


Uwielbiam kino francuskie. Ma w sobie poetykę, wdzięk, delikatność, radość i humor, który pociesza, a nie żenuje. Dlatego, gdy tylko zobaczyłam, że "moje" kino studyjne Sfinks wyświetla PRZEPIS NA MIŁOŚĆ, pognałam na pierwszy seans.Obejrzałam historię pełną ciepła, przepełnioną zapachem czekolady, nieśmiałych uczuć i pociesznych omyłek. On (Benoit Poelvoorde) jest właścicielem podupadającej fabryki czekolady, ona (Isabelle Carre) jest doskonałym cukiernikiem szukającym pracy. A czekoladę kocha najbardziej na świecie. Przy pierwszym spotkaniu, w najwyższym stopniu oficjalnym, zdaje się, że są sobie niczym dwa przeciwległe bieguny. Nie wiedzą jednak, że łączy ich wspólna cecha - NADWRAŻLIWOŚĆ. Walczą z nią na różne sposoby, nie przyznając się do niej przed całym światem. Tymczasem, to właśnie ona ich połączy. I udowodni, że choćbyśmy uważali się za absolutnie najbardziej beznadziejny "przypadek", to znajdzie się ktoś, dla kogo będziemy absolutnie wyjątkowi. I to nic odkrywczego, warto jednak pamiętać, że właśnie miłość nas unosi, pociesza i leczy z ludzkich kompleksów. PRZEPIS NA MIŁOŚĆ to doskonałe kino na jesienny, senny weekend, kino które snuje się przyjemnie niczym gęsta, gorąca czekolada nalewana do ulubionej filiżanki...  

18 listopada 2011

OSTATNIE PROMIENIE JESIENNEGO SŁOŃCA




Niech nikt mi nie mówi, że jesień jest ponura. To naprawdę wyjątkowy czas, w którym możemy się zachwycić złotem szeleszczących liści, miodowymi promieniami słońca, długimi, leniwymi spacerami, zbieraniem kasztanów, zakładaniem kolorowych kaloszy, którymi rozchlapujemy najgłębsze kałuże. A wieczorami nic tak nie smakuje jak kubek herbaty z sokiem malinowym popijany przy lekturze dobrej książki. I gruba, woskowa świeca o zapachu ciepłej wanilii, której światełko dodaje uroku naszemu wnętrzu. Czyż nie mam racji?

26 października 2011

LATO JESIENIĄ


 Choć za oknem jesień my jeszcze rozpamiętujemy nasze lato. Na Chorwacji próżno szukać złotych liści. Sporo jednak błękitu i zieleni.

25 października 2011

PIERWSZE KOTY ZA PŁOTY

Dość niepewnie i nieśmiało rozpoczynam pisanie tego bloga. O czym będzie? Sama nie wiem. Po trochu o wszystkim. O nas. O Zającach Trzech. O naszych pomysłach, podróżach, odkryciach. Oby tylko się udało.