10 lipca 2012

JASIEK


Rozszalałam się z tymi poszewkami na poduszki. Co zrobić, lubię i już. Do tej pory raczej je kupowałam, ale teraz pomału odkrywam w sobie pasję szycia. W zeszłym roku powstał pierwszy jasiek (możecie o nim przeczytać TU) teraz przyszła kolej na następny. I tym razem użyłam bluzeczki ENDO z której Zajączek Mały już wyrósł, materiał kupiłam tradycyjnie w IKEA.Według mnie jasiek jest super!


9 lipca 2012

ZAJĄCE TRZY I DWIE OLEŃKI

Najpierw była pieczątka, o której zaprojektowanie poprosiłam Oleńkę. Miały być Trzy Zające. I wyszły tak, że ujęły nasze serca absolutnie. Z czasem logo naturalnie stało się naszym awatarem. Ostatnio zaczął mi latać po głowie nowy pomysł. A może by tak mieć jeszcze zajęczą poduszkę? I tu o pomoc zwróciłam się do ... OLI (zbieżność imion zupełnie przypadkowa!), której ręczne hafty są ... bajeczne, cudownie pastelowe, wysmakowane i tak bardzo ciepłe, kobiece. Obawiam się jednak, że moje próby opisu rękodzieła Oli są tylko jakimś babskim, nieudolnym "paplaniem". Jej projekty trzeba po prostu zobaczyć. A zaraz potem stracić dla nich głowę! Którą, w moim przypadku, ratuje ta fantastyczna poducha:)

Oleńka jest wirtuozem igły i nitki
   

Widzicie te marchewki? Obłędne ...
PS. Zdjęcia są również dziełem Oli, na której bloga serdecznie TUTAJ zapraszam!

6 lipca 2012

OGRÓD DOŚWIADCZEŃ

Kto nie lubi doświadczeń? Chyba nie znam nikogo takiego..Wiem natomiast, że my, Zające Trzy jesteśmy bardzo tego świata ciekawi. A miejsca, które uczą nas jak ten świat rozumieć i poznawać szczególnie cenimy. I tak oto zawędrowaliśmy do niezwykłego ogrodu (KLIKNIJ TUTAJ), w którym zamiast kwiatów wyrosły urządzenia i instrumenty wyjaśniające działanie praw fizyki. Zajączek Mały niczym rozgniewany Neptun tworzył wiry wodne, stwarzał złudzenia optyczne, by po chwili dać im spokój i poczuć (tak dosłownie poczuć na skórze!) wibracje dźwięków. Daliśmy się porwać nauce, rozszczepialiśmy wiązkę światła, podglądaliśmy budowę atomu. Jednym słowem majstrowaliśmy na całego!

Uwaga! To miejsce potrafi człowieka zahipnotyzować!

Abracadabra :)

5 lipca 2012

LENIWIE, BEZ POŚPIECHU...

Lubię łazić. Tak po prostu. Dostrzegać detale, drobnostki. Niespiesznie przechadzać się po moim mieście, zatrzymywać przy ławeczce na której usiadła staruszka karmiąca gołębię. Lubię delektować się chwilą. Szczególnie tą dzieloną z Małym i Dużym Zającem.
Dzięki wizycie naszych Kochanych Wrocławiaków znowu włóczyliśmy się po Kazimierzu. Czas nam sprzyjał, bo jakby stanął w miejscu. A my zapomnieliśmy o prozie życia, naszych cichych szemraniach pod nosem i uśmiechaliśmy się spacerując leniwie.

Lubię mieć przy sobie aparat, bo nigdy nie wiadomo co się na mieście wypatrzy. A jak już się wypaczy to od razu humor się poprawi :)
Dziwny też nasz Kazimierz, stare i zaniedbane przeplata się z nowym, wylansowanym.
Nie wiecie co zrobić ze starymi kaloszami? A może by tak...