31 października 2012

STREET ART

Razem z Zajączkiem Małym przeszliśmy szlakiem podgórskiego STREET ART'u. Dzięki inicjatywie XI PODGÓRSKICH DNI OTWARTYCH DRZWI (co miało miejsce we wrześniu, tylko ja nie nadążam z pisaniem na bieżąco) poznaliśmy historię twórców najciekawszych murali. Jedne widoczne z daleka, inne ukryte w bocznych uliczkach, wszystkie bardzo ciekawe, dowcipne, dynamiczne. Nie sądziłam, że krakowskie Podgórze tyle ich skrywa! Choć od dawna wiedziałam, że to szczególnie ciekawa i nastrojowa dzielnica. Jedna z tych młodych, oryginalnych, artystycznych, świeżych. Obecność dzieł STREET ART tylko to potwierdza :)  

Mural BLU - róg ul.Piwnej i Józefińskiej
Literackie graffiti - ul. Romualda Traugutta 3a





26 października 2012

PAMIĘTACIE?

Książkami otaczam się od dziecka. Najpierw czytali mi Dziadkowie, potem sama. Są takie tytuły których nie zapominam. Szczególnie te z dzieciństwa. Wciąż do nich wracam, czytając je Małemu Zajączkowi. Mają bowiem ciepło i pewnego rodzaju magię minionego. W zajęczej biblioteczce nie mogło więc zabraknąć "PRZYGÓD KILKA WRÓBELKA ELEMELKA", "FERDYNANDA WSPANIAŁEGO" i "PLASTUSIOWEGO PAMIĘTNIKA". Za tym ostatnim zeszłam pół miasta, zaglądając do kolejnych antykwariatów. Zupełnie niespodziewanie Plastusia znalazłam w "Matrasie" na Rynku Głównym. Ale co to za Plastuś! W wydaniu jubileuszowym (wydawnictwo Siedmiróg, rok wydania 2011), z kultowymi ilustracjami Zbigniewa Rychlickiego, w twardej oprawie, w limitowanym nakładzie .A z jakiej to okazji? Aż trudno w to uwierzyć, ale nasz Plastuś skończył 80 lat! I nadal zachwyca. Szczególnie pierwszoklasistę, który dopiero poznaje szkolne rytuały. A Plastuś mu w tym pomaga, przedstawiając wieczne pióro które czasem zgrzytnie, ruchliwe stalówki, granatowe, złośliwe kleksy, grubą gumę-myszkę i drewniany piórnik. Zajączek Mały co wieczór upomina się o tą lekturę. I zastyga nieruchomo pod ciepłą pierzynką, podczas gdy ja czytam na głos historię znaną sprzed lat...
 


25 października 2012

SZKOLNY MUNDUREK

Sprawy związane z przeprowadzką pochłonęły nas zupełnie. Wciąż czegoś brakuje, "fachowcy" się spóźniają, a nasza cierpliwość przeżywa najwyższą próbę. Ale dziś nie o tym! Bowiem są sprawy ważniejsze! Zajączek Mały stał się uczniem. Pasowany dużym ołówkiem, odebrał dyplom potwierdzający nadanie tego zaszczytnego tytułu. A jak wydoroślał, marynarkę dumnie nosił. Mój Mały Zajączek. Był hymn, odśpiewany na baczność, i szkolny sztandar wniesiony z honorami. Były łzy wzruszenia, nas Rodziców. I była radość "pierwszaków", że tacy ważni i dorośli. O swej dorosłości zapomnieli (na szczęście!), gdy przekroczyli próg swojej sali. Kolorowe balony, cynamonowe ciasteczka, jesienna szarlotka, cukierki-papierki sprowadziły ich na ziemię. I zaczęły się szkolne harce, urwisowanie i czerpanie z siedmiolatkowego życia to co najlepsze.

Dyplom Pasowania na Ucznia to jest coś!

Szkolna sala przystrojona w jesienne dekoracje wyglądała bajecznie

11 października 2012

STARE I NOWE WIDOKI

Przez jedenaście lat codziennie patrzyliśmy na ten widok. Przez to okno Zajączek Mały patrzył na świat. My na zmieniające się pory dnia i roku. Przywykliśmy do graniastych szczytów Tatr widocznych przy dobrej pogodzie, do majaczącej w oddali sylwetki Zamku na Wawelu lub maleńkiego jak mucha Kopca Kościuszki. Albo soczyście zielonych koron drzew, które jesienią urzekały ciepłymi barwami. Lubiliśmy niespieszne, niedzielne obiady z widokiem na cały Kraków albo wieczorne pogaduchy z tysiącem migoczących świateł miasta w tle. Lubiliśmy to nasze gniazdko. Małe, przytulne, własne. I ludzi, naszych sąsiadów, którzy ratowali łyżką śmietany, gdy tej zabrakło do zupy. Albo cynamonem do rozpoczętej szarlotki. I ich wzruszenie, żal, gdy trzeba było się pożegnać.
To było jedenaście dobrych lat. Teraz jednak kolej na nowe widoki, nowy metraż, nowe pomysły i NOWE :)

To był widok! PS. Nowy też jest super :)