2 sierpnia 2012

WYPOCZYNEK

Upłynął w cudownym klimacie południowych Włoch. Minął zdecydowanie za szybko. Nasze "rzymskie wakacje" wypełniły nas słońcem, błogim lenistwem i specjałami kuchni śródziemnomorskiej. Teraz przeglądamy zdjęcia, które porządkują nasze wspomnienia.
Wspomnienia melodyjnego języka, rozgestykulowanych Włochów, skrzeczenia cykad, aromatu porannego, czarnego jak smoła espresso, intensywnej czerwieni 15-sto kilogramowych arbuzów, które nigdzie tak nie smakują i piasku który przyklejał się do stóp mokrych od ciepłej, morskiej wody.. 

Wnętrze Panteonu zaskakuje grą światła i cieni
Wąskie ulice, korki, skutery - oto codzienne oblicze Wiecznego Miasta

Na południu Włoch czas spowalnia, bardzo widocznie
Mieszkaliśmy między Rzymem a Neapolem, w typowym włoskim miasteczku - PIETRAMELARA. Na każdym kroku spotykaliśmy kadry zatrzymanego czasu. I ludzi, którzy się dobrze znają, pozdrawiają. Żyją wolniej, pogodniej i spokojniej. Tu liczy się prawdziwe życie, czyli jedzenie (mangiare), miłość (l'amore) i ... piłka nożna (il calcio). W takiej właśnie kolejności. Bo rodzina jest wartością ponad wszystko.

Podglądnięte...
Nie muszę chyba pisać, że Zające Trzy objadały się tutejszymi specjałami w sposób wręcz nieprzyzwoity. Trudno bowiem oprzeć się kuchni włoskiej. Która nęci i kusi aż do późnych godzin nocnych. Bo, jeśli nie wiecie, to Włosi dzień rozpoczynają tylko kawą i czymś słodkim. Po południu pozwalają sobie na jakiś lekki posiłek. Dopiero wieczorem zasiadają jednak do prawdziwej uczty. Włoska kolacja zaczynająca się najwcześniej około godz.21 składa się czterech, pięciu dań. Wszystko świeże, lekkie, skropione świeżą oliwą i posypane rozmarynem.  No a jeszcze są desery! Ciastka i lody słodkie aż do przesady. A pora dnia (czy nawet nocy) nie gra tu wcale roli. Nas zaproszono na espresso i ciastka o 1 w nocy! I wiecie co? Było kapitalnie:)

Kuchnia włoska...
to rozmaryn, który rośnie w przydomowym ogródku :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz