Powinnam go zamieścić w grudniu. Na fali prezentowych inspiracji, świątecznych dekoracji i pomysłów wszelakich. Sęk w tym, że nie chciałam by nasz podarunek (ręcznej roboty) pojawił się na blogu zanim trafi w ręce obdarowanych. Bo, jaka by to była niespodzianka? Wątpliwa.
I tak, prezenty już dawno odpakowane, a ja dopiero teraz przypomniałam sobie, że miałam to nasze dziełko pokazać. No to pokazuję.
Zajęczy jasiek został uszyty z ikeowskiej tkaniny. Dzięki pomocy naszej kochanej Babci Zając. Wierzcie mi, nikt nie wszywa krytych zamków z taką cierpliwością jak ona! Sama "naprasowanka" powstała w domowym warsztacie. Wystarczyło kupić odpowiedni papier - tzw. papier transferowy do drukarek atramentowych (w formacie A4), wydrukować potrzebny wzór, a potem użyć żelazka. Łatwizna. A żeby nie było zbyt monotonnie druga strona jaśka otrzymała biało-szara kratkę. Może być?
Mam ogromny zaszczyt posiadania cudnej zajączkowej Podusi!!! A jak słyszę od Mamy Zajączka: "łatwizna" to wiem, że to jest zapowiedź misternie wypracowanego dzieła i proszę nie zaprzeczać :*
OdpowiedzUsuńOj tam, oj tam....
OdpowiedzUsuńOgromny zaszczyt to mam ja, wręczając podusię Mojemu Anonimowi :)
Jasiek pierwsza klasa !
OdpowiedzUsuńBardzo dziękujemy - za odwiedziny i pochwały!
OdpowiedzUsuń