18 czerwca 2012

PRZECZYTANE, ZAPAMIĘTANE

Koleżanka z pracy pożyczyła mi książkę - "DOM NAD ROZLEWISKIEM" Małgorzaty Kalcińskiej.  Kojarzyłam serial, samej treści już nie. Spodziewałam się przewidywalnej, ckliwej, babskiej lektury. Wciągnęła mnie błyskotliwa, mądra i dojrzała opowieść. O wyborach, trudnych decyzjach. Dialogi zaskakiwały dojrzałością i trafianiem w sedno. Wystarczyły trzy dni bym przeczytała całość. Książka mnie absolutnie urzekła. No dobrze, dość tych ogólników. O czym jest "DOM"? O kobiecie, po 40-tce, która z dnia na dzień traci pracę w dobrze prosperującej agencji reklamowej. Niegdyś prawa ręką prezesa, teraz staje się bezrobotna. Brak zajęcia uświadamia jej, że małżeństwo w którym tkwi od ponad 20 lat jest poprawne, ułożone ale.. pozbawione miłości. Postanawia zatem nawiązać kontakt z własną Mamą, która zostawiła ją gdy była jeszcze dzieckiem. Droga prowadzi ją na polskie Mazury, gdzie w domu nad rozlewiskiem odnajdzie matczyną miłość, cel i ... namiętność. 
"MIŁOŚĆ NAD ROZLEWISKIEM" to druga część mazurskiej opowieści. Kontynuacja i walka. O miłość w naszym życiu. O budowanie własnego gniazda, bo to przecież najbardziej się liczy! Na ostatnich stronach przeczytałam ten oto fragment:
        
"Ale dzisiaj wiem, że to tak już jest - piękno musi się przepleść z brzydotą, dobro ze złem, zdrowie z chorobą, życie ze śmiercią, żeby nie było jednostajnie i nudno. Nie, żebym uznała śmierć czy zdradę za rozrywkę, ale to składniki tego, co się pojawia w dorosłym życiu - PEŁNIA.
Ważne, żeby iść w kierunku dobra, wybierać je jak dojrzałe owoce i nie zawracać sobie głowy robaczywymi i nadgniłymi, te odrzucać jak najdalej."

Fantastyczny, prawda?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz