Znalazł swoje miejsce na parapecie. Zajmuje zaledwie jeden wazon. Ten ledwo mieści w sobie owocowe gałązki; jabłoni, wiśni, śliwy, gruszy i porzeczki. Najpierw budziły się pączki, z których niezdarnie wyciskają się pierwsze listki. Teraz przyszła kolej na kwiaty. Biało-różowe. Zajączek dumnie piastuje funkcję domowego ogrodnika. A mnie cieszy to ogromnie i niezmiernie. Bo, mieszczuchami jesteśmy z zamieszkania, a z natury leśnymi ludźmi.
PS. Ponad to pracujemy nad pewnym marcowym projektem, ale o tym niebawem :)
Wspaniały pomysł ... taki swój, własny sad ...
OdpowiedzUsuńrozmarzyć się można ...
Pozdrawiam z ciepłym podmuchem wiatru ...
My również pozdrawiamy bardzo zielono i owocowo:)
OdpowiedzUsuń