27 lutego 2014

ŁOSOSIOWA PAPROĆ

W jednym z poprzednich postów pisałam o prostocie, która panuje w zajęczym mieszkaniu. Nie lubimy przeładowania. Używając terminologii historii sztuki, przedkładamy gotyk nad barok. Jako bazę dla panującej w mieszkaniu kolorystyki wybraliśmy biel. Którą łamiemy pastelową szarością. I dodatkami. Najczęściej czarno-białymi. Jednymi z najważniejszych, odkąd zostaliśmy rodzicami, stały się Zajączkowe prace. Zmieniają się wraz z z nim. Czasem zabójczo kolorowe, czasem zaskakująco monochromatyczne. Dla nas zawsze wyjątkowe:) Dlatego zdobią naszą przestrzeń. Jedna z prac, zawieszona w dużym pokoju, przykuwa wzrok każdego kto jest u nas po raz pierwszy. I prawie zawsze pada pytanie "gdzie kupiliście tą grafikę?".
Wiecie do czego zmierzam? Nie trzeba wcale wydawać grubych pieniędzy by mieć na ścianie coś oryginalnego. I jeszcze jedno. Pablo Picasso twierdził, że każde dziecko rodzi się artystą, ale jako dorosły bardzo często o tym zapomina. Nie pozwólmy na to. Ani sobie, ani naszym dzieciom.

PS. Obok Zajączkowej pracy zawiesiliśmy jego portret cieniowy. Wykonał go pewien sympatyczny Chorwat. Potrzebował do tego kawałka czarnego papieru, nożyczek i dwuminutowej atencji samego modela. Nie żartuję! Wystarczyły tylko dwie minuty! Zero poprawek, żadnych korekt. Z takim talentem człowiek musi się urodzić. I go nie zmarnować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz