5 lipca 2012

LENIWIE, BEZ POŚPIECHU...

Lubię łazić. Tak po prostu. Dostrzegać detale, drobnostki. Niespiesznie przechadzać się po moim mieście, zatrzymywać przy ławeczce na której usiadła staruszka karmiąca gołębię. Lubię delektować się chwilą. Szczególnie tą dzieloną z Małym i Dużym Zającem.
Dzięki wizycie naszych Kochanych Wrocławiaków znowu włóczyliśmy się po Kazimierzu. Czas nam sprzyjał, bo jakby stanął w miejscu. A my zapomnieliśmy o prozie życia, naszych cichych szemraniach pod nosem i uśmiechaliśmy się spacerując leniwie.

Lubię mieć przy sobie aparat, bo nigdy nie wiadomo co się na mieście wypatrzy. A jak już się wypaczy to od razu humor się poprawi :)
Dziwny też nasz Kazimierz, stare i zaniedbane przeplata się z nowym, wylansowanym.
Nie wiecie co zrobić ze starymi kaloszami? A może by tak...
 

2 komentarze: