Nasze mieszkanie możemy generalnie uznać za ukończone. Generalnie. Bo, wciąż tu i tam brakuje szczegółów. Umywalka czeka na szafkę łazienkową, wiszący z sufitu w przedpokoju kabel na lampę, jedna ze ścian na inny kolor farby. Kiedy jednak aranżuje się mieszkanie od podstaw, startując od gołych ścian, to są naprawdę drobne szczegóły.
Ale, jak się okazuje, te często cieszą najbardziej. Jak nasz nowy, sypialniany zegarek. Kupiony bardzo okazyjnie w BoConcept. Drobna rzecz, bez której nie dało się wyjść ze sklepu. Drobna rzecz, bez której nie wyobrażam sobie teraz naszej sypialni. A jakie jest wasze zdanie?
Zegar re-we-la-cyj-ny, pasuje su-pe-ran-cko ;-)
OdpowiedzUsuńTo FA-JO-WO :) Dzięki!
UsuńChoć nie jest to mój ulubiony kolorek, to zegar naprawdę fajny, połączenie drewna i tworzywa .. mniam ;)
OdpowiedzUsuńNo i widać go o mglistym poranku ;)
miłego dnia :)
A że jesień za pasem to do mglistych poranków trzeba się przygotować;)
UsuńSzczęśliwi ci, którzy znaleźli szczęście w zasobach, które nagromadzili:) Ja chyba nigdy nie stwierdzę, że mój dom jest skończony, prędzej on mnie wykończy:) Miło było do ciebie zajrzeć, zostaję na stałe i zapraszam do siebie na candy
OdpowiedzUsuńWidzisz, my do zbieraczy nie należymy. Raczej do minimalistów. No, ale jak już coś przytaszczymy do domu to robi się efektownie:) Tak się nam przynajmniej wydaje.
UsuńPrzepiękny!! Dobrze, że ma biały akcent, bo bym nie uwierzyła ze sama wybierałaś :) Ucałowania już z Krakowa, twój Anonim
OdpowiedzUsuńCzasem daję się porwać szaleństwu kolorów. Zaczęło się od pewnej torebki ;)
Usuń