3 kwietnia 2013

RĘKAWKA

Tegoroczne, tradycyjne święto RĘKAWKI (polecam poczytać TUTAJ) odbyło się w śniegowo-błotnej scenerii. Było więc ... barbarzyńsko, co nawet pasowało do słowiańskich wojów, którzy stoczyli u stóp Kopca Krakusa najprawdziwszą bitwę. Zajączek mały przemierzając liczne kramy wzbogacił się o drewniane strzały i pochwę na miecz. Z zaciekawieniem przyglądał się warsztatowi ręcznego wyrabiania świec, czy wypiekania podpłomyków na zakwasie. Stoisko garncarza przypomniało starą maksymę, że "nie święci garnki lepią". Mnie zaś uwodził widok i zapach wypieczonych na złoto i brąz bochenków chleba, które leżały na starym, drewnianym wozie..

Blok wosku pszczelego i sznurek konopny. Tyle wystarczy, by zrobić sobie świecę.
Na kiszonkę, na zsiadłe mleko albo miód pitny

2 komentarze:

  1. ojej jaka świetna impreza tylko Kraków za daleko na wypad w ciągu tygodnia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla chcącego nic trudnego :) Kierunek autostrada i po niecałych dwóch godzinach jesteście u Zająców. Najbliższa Rękawka już za..rok :)

      Usuń